Witaj w domu

Napisała 21:42 1 komentarze
Ahh.. Nie ma jak to leniwa niedziela.. Niestety praca nad spódniczką stoi, ale za to dziś ciąg dalszy kompletowania potrzebnego sprzętu ;). O tak, dzisiejszy dzień zaowocował nowym nabytkiem. W sumie to mało nowym, a wręcz starym, bardzo starym, bo prawie zabytkiem. Tak, oto ona. Maszyna mojej babci pochodząca jeszcze z czasów przed pierwszą wojną światową. Tak bardzo lubię na niej szyć.. Uwielbiam w niej ten dźwięk trajkotania igły. Mogłabym słuchać tego zamiast kołysanki do snu ;). Zanim jednak poprowadziłam pierwszy ścieg musiałam ją porządnie wyszorować z kurzu ;). A oto i ona ;)






Mój stary i kochany Singer.















Oczywiście nie mogę pominąć mojej drugiej maszyny w tej dzisiejszej opowieści. Jest to zdecydowanie dużo młodszy od Singera polski Łucznik. Niestety jako, że słaby ze mnie inżynier nie mam zielonego pojęcia dlaczego plącze mi nitkę. Ale od tego to są mężczyźni i w końcu pomogą mi to opanować ;)






No to już prawie jesteśmy w komplecie. Jeszcze tylko parę drobiazgów i będę mogła ruszyć z pracą pełną parą! Już niedługo ;)

Papilek

Autorka

Cacactum non est pictum

1 komentarz:

  1. Aleee Maszyny! :) Bije z nich historia i charakter..
    -Rigel-

    OdpowiedzUsuń